Nno.
Bora bora. Troche nie bardzo oczekiwalem fajerwerkow. W przenosni. Doslownie moze i tak. Skoro mieszkajac idealnie po drugiej stronie kuli ziemskiej zna sie nazwe tej wyspy, to musi byc masakrycznie zawalona tlustymi amerykanskimi turystami. Ale w sumie czemu jest taka znana? Bo wybudowali tam te resorty, na ktore mozna se pojechac w podroz poslubna. Tak. Ale na Pacyfiku sa tysiace wysp, wiec ktos kiedys musial wybrac akurat Bora zeby tu budowac te resorty. No i okazuje sie ze wyspa jest calkiem ladna. O ile sie trzymasz daleko drogich bungalowow, nurkowanie jest spoko i widoki ladne i ponoc siedem kolorow wody w lagunie.
Raczej nie bede opisywal tych kompromitujacych imprez z muzyka z lodki i parkietem na doku, tancow na bomie i na smietnikach czy konkursach tancow na rurze w damskiej bieliznie. Duzo dobrej zabawy w duzym polskim towarzystwie.
Maupihaa. Przez dwa dni myslelismy ze wyspa jest bezludna. Heh zaczyna sie polinezyjska zabawa. Na mapie 5 plaw, na zywo 2 patyki. Cala mapa przesunieta pol mili na polnoc. Idealnie widac na mapie jak plyniemy przez srodek rafy.
Palmerston. 140 lat temu zamieszkal tutaj William Marsters, sprzatacz kibli z palacu Buckingham wraz z jego trzema maoryskimi zonami, z ktorymi mial 26 dzieci, z ktorych potem powstaly trzy rodziny. Teraz na wyspie mieszka 67 osob, kazdy jest z kazdym spokrewniony, wszyscy maja to samo nazwisko. Wyspe mozna obejsc w 15 minut, na dobra sprawe nie ma chwili zeby mozna byc samemu, lub nie byc zaatakowanym przez wesole dzieciaki, ktore skutecznie wyczerpuja nasze baterie kazac siebie nosic, krecic, biegac czy grac w palmersonskiego zbijaka. Trzy rodziny konkuruja miedzy soba o to, ktora ugosci zeglarzy, wrecz scigajac sie w swoich lodkach do jachtow. Naszym gospodarzem zostal Bob Marsters. Kazdego dnia zabieral nas swoim dinghy na lad. Codziennie jedlismy pyszne lokalne jedzenie, pomagalismy lokalsom w pracach roznych, karmilismy swinie i kury kokosami. Nawet nauczylismy sie miliona lokalnych trikow na przyrzadzanie kokosow i chlebowcow na miliony sposobow w 17 roznych stadiach rozwoju. Jedlismy kokosowe kraby, ktore rosna do ok 80cm rozpietosci nog i Bosun Birds, ptaki, ktore sa pod ochrona we wszystkich innych miejscach oprocz Palmerstonu i ktore kosztuja w stolicy Wysp Cooka ok 60 dolarow za ptaka wielkosci golebia. Na Palmerston przyplywa statek z zaopatrzeniem z Nowej Zelandii dwa razy do roku. Jeden koles, Bill, zawsze zamawia kilka kg mrozonych kurczakow z KFC.
Niue. Cos nowego. Nie typowa swieza wulkaniczna wyspa czy atol. Plaska, kamienna wyspa, podniesiona na 30m z milionem jaskin, zamieszkanych przez niebieskie niuanskie trole jaskiniowe. Poznalismy Henrego Skorka, polaka, jedynego z reszta, ktory mieszka na Niue od 12 lat. Z zawodu architekt, wybudowal dom premierowi wyspy, za co latwo dostal obywatelstwo. Dom wygladaja bardzo polsko, troche sie czuje jak w malej chatce pod Tatrami, w ogrodzie papaje zastapily gruszki, a nonu jablka. Jezdzimy z Henrym po calej wyspie i gramy w bilard.
Po imprezie w jacht klubie zyskalismy nowego zaloganta, Tobiasa, niemieckiego hipisa.
K.
----------
radio email processed by SailMail
for information see: http://www.sailmail.com
No comments:
Post a Comment